O czym zapominamy przy wyborze liceum i jakie mogą być tego konsekwencje?

O czym zapominamy przy wyborze liceum i jakie mogą być tego konsekwencje?

Na oficjalnej stronie UNICEF możemy znaleźć informacje o tym, że Polska zajmuje niechlubne 31 miejsce na 38 krajów, w których prowadzone były badania „Świat zależności. Czynniki wpływające na jakość życia dzieci w krajach bogatych” (źródło: https://unicef.pl/co-robimy/aktualnosci/dla-mediow/unicef-polska-dopiero-na-31.-miejscu-w-rankingu-jakosci-zycia-dzieci-w-krajach-bogatych, data pobrania 9.04.2022). Oznacza to, że polskim dzieciom i nastolatkom żyje się nieporównanie gorzej niż tym z Norwegii, Danii czy Holandii i niestety tylko trochę lepiej niż ich rówieśnikom w Bułgarii, Chile. I nie, nie chodzi o kompetencje edukacyjne, czyli o wiedzę. W tych rankingach zwykle wypadamy wysoko (w pierwszej 10), polscy nastolatkowie potrafią wymienić stolice europejskie i wykonać równanie z niewiadomą. Natomiast to, co w rozwoju nastolatka najważniejsze- kompetencje emocjonalne i społeczne, poczucie przynależności, umiejętność nawiązywania i utrzymywania znajomości, radzenie sobie z obniżeniem nastroju czy konfliktem z rodzicami- niestety wypada w badaniach bardzo słabo. Zajęliśmy 4 miejsce od końca, gorzej jest w Chile i Japonii, jeśli to kogoś pocieszy.

Powyższe dane należy jeszcze zestawić z realiami życia współczesnego rodzica nastolatka. Pracujemy dużo, odpoczywamy mało, martwimy się niestabilnością sytuacji geopolitycznej i gospodarczej. Utrzymywanie bliskiej relacji z kilkunastoletnim dzieckiem jest trudne z powodów rozwojowych, a brak czasu nie wspiera tego procesu. Każdy rodzic stara się, jak tylko umie i może, ale wielu ma realne wyzwania i ograniczenia, które skutecznie uniemożliwiają poświęcenie młodemu człowiekowi tyle czasu i uwagi, ile on potrzebuje.

Reasumując, nastolatkowie mają się coraz gorzej, a rodzice nie zawsze mają zasoby, by ich wspierać. Co możemy zrobić?

 

Jakość opieki emocjonalnej i wychowawczej – czy pamiętasz o tym przy wyborze liceum?

W Polsce na mniej więcej 20 tysięcy szkół mamy mniej więcej 10 tysięcy psychologów. Zatrudnionych w różnym wymiarze czasu pracy- jeden pracuje 22 godzin, inny 3 godziny i też jest liczony w zestawieniu. Ten temat jest szeroko dyskutowany, więc nie poświęcajmy tutaj miejsca na wyrażanie słusznego oburzenia. Dużo większym kłopotem od strony praktycznej jest to, że nauczyciele przedmiotowi w polskich liceach nie są w żaden sposób przygotowani do podmiotowej, profesjonalnej pracy wychowawczej/tutoringowej z młodzieżą. Rozumiem, że może być kłopot z dostaniem się do psychologa w szkole, ale to, w jaki sposób rozmawia z uczniem nauczyciel matematyki, geografii czy WFu może znacząco wpłynąć na to, jak ten uczeń się ma, co o sobie myśli, czy w siebie wierzy, czy ufa dorosłym. Jakość komunikacji, sposób ustalania i respektowania zasad w szkole, kultura pracy z uczniami, którzy mają trudności emocjonalne- to są aspekty, na które warto zwracać uwagę przy wyborze szkoły. Bo to one mogą zadecydować o tym, czy nasz osobisty najcenniejszy nastolatek będzie żył życie dziecka z 4 miejsca od końca w rankingu zdrowia psychicznego młodzieży.

O co pytać w procesie rekrutacji – praktyczne podpowiedzi:

  • Według jakich kryteriów szkoła przyznaje wychowawstwo nauczycielom? Jakie doświadczenie w prowadzeniu zespołów klasowych ma przyszły wychowawca klasy?
  • Czy nauczyciele są szkoleni i wspierani w zakresie ich kompetencji tutorskich, mentoringowych?
  • Jakie szkolenia najczęściej organizowane są dla Rady Pedagogicznej w danej szkole?
  • Co się dzieje, jeśli szkoła zauważy, że nastolatek zaczyna być przygnębiony, smutny, wycofuje się z relacji społecznych? Co szkoła konkretnie robi?
  • Z kim i jak często może porozmawiać rodzic o funkcjonowaniu psychicznym (a nie dydaktycznym) swojego dziecka w liceum?
  • Kto w szkole cieszy się największym zaufaniem młodzieży, do kogo zwracają się z problemami?
  • Czy uczniowie realizują regularnie zajęcia i warsztaty, dotyczące emocji, relacji, depresji, zaburzeń odżywiania?

To przykładowe pytania, które mogą pomóc zbudować obraz i odpowiedzieć na pytanie: gdzie w hierarchii wartości szkoły jest dbanie o ucznia jako człowieka w trudnym i pełnym turbulencji okresie życia.

 

To nie jest albo-albo

W narracji dotyczącej wyboru liceum dominuje niebezpieczne przekonanie, że trzeba na coś postawić: albo szkoła będzie solidnie uczyć, albo będzie dbała o atmosferę i emocje uczniów. Tymczasem warto pamiętać o tym, że żaden z elementów klasycznego systemu oświaty sam w sobie nie jest zły czy szkodliwy. Zadawanie prac domowych nastolatkom nie jest niczym opresyjnym, jeśli ich ilość nie uniemożliwia rozwijania pasji sportowych, artystycznych czy spędzania czasu ze znajomymi. Także pisanie sprawdzianów nie rujnuje młodzieńczej psychiki, pod warunkiem, że są zapowiedziane, a pytania i zagadnienia współtworzone w nowoczesny sposób przez uczniów i nauczyciela. Ocenianie i informacja zwrotna mają fundamentalne znaczenie dla rozwoju licealisty. Gra toczy się jedynie o to, by ocenianie było kształtujące, a nie cyfrowe i żeby informacja zwrotna nie była narzędziem straszenia ucznia (i nierzadko jego rodziców). Również ilość materiału w liceum sama w sobie nie jest problemem. Kłopotem jest to, że podstawa programowa jest sztucznie poszatkowana na przedmioty, których treści nie są uzgodnione i nikt nie dba o to, żeby się przenikały. Chodzi więc o to, by szkoła średnia zastanawiała się nad zasadniczymi pytaniami: po co? oraz jak? I po wypracowaniu na nie odpowiedzi, uczyła nowocześnie i efektywnie. Przy zamianie metod z wykładowych na doświadczeniowe, przy dopuszczeniu uczniów do współtworzenia wiedzy bardzo łatwo można pogodzić wysokie wyniki z bezpieczeństwem emocjonalnym.

Dziś wydaje się, że formułowanie oczekiwań przez kandydatów i ich rodziców może być najsilniejszym motorem zmian w szkołach. Jeśli nikt nie pyta o aspekty społeczno-emocjonalne, to wiele środowisk oświatowych się nimi w ogóle nie zajmuje. Jeżeli w procesie rekrutacji nie padają pytania o relacje, o metody nauczania i sens nauczania, to w wielu miejscach panuje stary konserwatywny porządek. Byłoby bardzo dobrze dla nastolatków, gdybyśmy jako dorośli nieco zmienili sposób dobierania i wybierania szkół średnich- zasady rynkowe obowiązują zarówno w oświacie publicznej jak i niepublicznej. Za uczniem idzie pieniądz, za pieniędzmi etaty, możliwości rozwoju. Zacznijmy zadawać pytania, które zaproszą do zmian.

 

Marta Leoniuk

 

Zdjęcie wykonane przez Sam Balye z Unsplash

Krótka refleksja o tym, jak szkoła od-ucza myślenia

Krótka refleksja o tym, jak szkoła od-ucza myślenia

Ludzie dość wcześnie zorientowali się, że umiejętności czytania, pisania i liczenia są bardzo przydatne. Najpierw uważano, że warto nimi zaprzątać głowy tylko chłopców przeznaczonych do stanu duchownego. Szybko okazało się jednak, że kupiec czy rzemieślnik także mają się dużo lepiej, gdy potrafią czytać i rachować. Koncept uczenia w zinstytucjonalizowany sposób znany jest od starożytności, a na naszym polskim terytorium datowany jest mniej więcej od X wieku. Naprawdę mieliśmy dużo czasu, żeby doskonalić metody uczenia, prowadzić obserwacje, ewaluacje i wyciągać wnioski. I krzywdzącym byłoby twierdzić, że nic w tym zakresie nie zrobiono. Na przestrzeni wieków szkoła bardzo się zmieniła. Można jej wiele zarzucić, ale całe pokolenia oddanych pedagogów inspirowały i odmieniały los wielu dzieci. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zaszły jednak zmiany, z którymi szkoła nie może sobie poradzić. Dotykają one bowiem jej zasadniczej tkanki, istoty jej istnienia i pra-sensu powstania- mamy problem z wiedzą.

 

Co się dzieje, gdy wiemy zbyt dużo?

Spróbujmy przyjąć jakiś wskaźnik tego, ile rzeczy ludzie odkrywają i gruntują w jednostce czasu. Grzegorz Liśkiewicz, pracownik naukowy Politechniki Łódzkiej, proponuje, żeby takim wskaźnikiem była na przykład liczba publikacji naukowych, jakie się ukazują na świecie. Nie jest to może wskaźnik idealny, ale posłuży nam do pokazania pewnej tendencji. Pierwotnie tę metodę badania przyrostu wiedzy zaproponował Derek J. de Solla Price. W artykule Liśkiewicza z 2018 roku (to już epokę temu!) czytamy: „Na początku XX wieku 100 publikacji naukowych powstawało na świecie w ciągu tygodnia. Dzisiaj taka liczba tworzona jest w godzinę, a w 2065 roku będzie to kilka minut.” (źródło: https://blog.p.lodz.pl/komentarze/jak-bedzie-wygladala-uczelnia-za-30-lat-czesc-ii-wiedza-i-informacja, data pobrania 31.03.2022). Zakładając, że jesteśmy w momencie post-pandemicznym, czyli po ogromnej erupcji technologicznej, możemy przyjąć, że w 2065 roku ta liczba nie będzie tworzona w kilka minut, a w czasie dużo krótszym.

Co z tego wynika? Aktualnie szkoły uczą w rzeczywistości, w której wiedzy jest za dużo, by była choćby w części możliwa do przekazania. W czasie, który przeznaczymy na pisanie tego artykułu, badacze dokonają nowych odkryć, nieprawdopodobne ilości danych spłyną z satelitów, sensorów, mediów społecznościowych, a rynki zareagują na najmniejszą nawet turbulencję geopolityczną, bo wieść o niej trafi do odbiorców na całym świecie w tym samym momencie. Ile w takim razie wydarza się w ciągu 45minutowej lekcji? Ile w ciągu dnia, tygodnia szkolnego, który licealista spędza w szkole? Zanim te dane zostaną obrobione, sprawdzone i wyselekcjonowane do podręczników szkolnych, dzisiejszy licealista będzie już w bardzo zaawansowanym wieku.

To, ile nowych informacji ludzkość zdobywa, odkrywa i …tworzy w jednostce czasu, bardzo mocno uderza w kwintesencję szkoły i cel jej istnienia. Szkoła miała służyć przekazaniu wiedzy, więc co ma robić, gdy ilość wiedzy jest już nie do objęcia? Ma uczyć czytania, pisania i liczenia, po czym wypuszczać dumnych 9-letnich absolwentów i kończyć swoją rolę?

Wiemy za dużo, ale umiemy wciąż za mało

Jeśli nie przekazywanie wiedzy, to co? Odpowiedź na to pytanie powinna już rewolucjonizować pracę szkół średnich i wyznaczać cele pracy dydaktyków. Wiedzę możemy znaleźć w Internecie, natomiast kompetencje związane z używaniem wiedzy musimy wypracowywać pod okiem mądrych mentorów. I to jest kluczowe przekształcenie, które powinno zachodzić w szkołach. Spójrzmy na definicję umiejętności, zaczerpniętą z Wikipedii:

Umiejętności (ang. skills) – przyswojona w procesie uczenia się zdolność do wykonywania zadań i rozwiązywania problemów właściwych dla dziedziny uczenia się lub działalności zawodowej.
(źródło: wikipedia.org, data pobrania: 31.03.2022)

To właśnie umiejętnościami powinni zajmować się nauczyciele zaraz po tym, jak czytanie, pisanie i liczenie wejdzie już uczniom w nawyk. W związku z tym, że informacja jest „nową ropą naftową” i bodaj najpotężniejszą siłą, która w tej chwili rządzi światem (spójrzmy na wojnę informacyjną, która toczy się równolegle z agresją Federacji Rosyjskiej na Ukrainę i w dużej mierze decyduje o losach tej agresji), to umiejętności związane z obsługą informacji powinny być priorytetowymi do uzyskania w szkole.

Kompasem do poruszania się po mapie umiejętności mogą być regularne doniesienia ze Światowego Forum Ekonomicznego, na które już kilkukrotnie powoływaliśmy się na naszym blogu. Ale jeszcze bardziej precyzyjnych wskazówek, do zastosowania naprawdę w każdej szkole, przez każdego nauczyciela, udzielają teoretycy i praktycy myślenia krytycznego (jedna z topowych kompetencji, wskazywanych przez WEF).

 

Szkoło, nie ucz co myśleć, ale jak myśleć

Kiedy współczesny ósmoklasista wybiera liceum, zwraca zwykle uwagę na profile klas, renomę szkoły, zajęcia dodatkowe, języki, czasem na lokalizację. Spróbujcie ustanowić wyjątek od tej reguły i w czasie drzwi otwartych lub śledzenia danych na temat szkoły, zadać sobie pytanie, czy moje przyszłe liceum uczy:

– odróżniania faktów od opinii

– rozwiązywania problemów

– rozpoznawania i wyrażanie emocji

– myślenia o konsekwencjach

– kwestionowania oczywistości, tez i założeń

– przetwarzania informacji

– weryfikowania faktów

Jednym słowem, sprawdź, czy Twoja nowa szkoła nauczy cię myśleć, nauczy cię analizować Twój proces myślowy i wyciągać wnioski. Jeśli ustaliliśmy, że wiedzy jest za dużo, to niezależnie od tego, do której szkoły pójdziemy, wszyscy mamy dostęp do tego samego Internetu. I to właśnie sztuka sprawdzania informacji, porządkowania ich i wykorzystywania do rozwiązywania ważnych problemów będzie odróżniała dorosłych, którzy sobie dobrze poradzą od dorosłych, którzy nastawieni na odtwórcze sprawdziany i uczenie się na pamięć, natrafią na ogromne trudności w świecie nowoczesnych wyzwań.

 

Marta Leoniuk

 

Zdjęcie wykonane przez explorenation # z Unsplash