19 lat, świadectwo dojrzałości w ręku i całe życie przed sobą… Brzmi jak piękny scenariusz? Niekoniecznie. To od kilku decyzji, które trzeba podjąć zaraz po odebraniu wyników egzaminów maturalnych, będzie zależeć kilka najbliższych lat absolwenta liceum. Kiedy wyniki maturalne okażą się zgodne z oczekiwaniami i pozwolą na pewne miejsce na wymarzonym kierunku, sprawa nie wydaje się być aż tak skomplikowana. Gorzej jednak, jeśli procenty z napisanego egzaminu dojrzałości nie osiągną progów wymaganych na wybranych kierunkach. Co dalej? Czy spełnianie oczekiwań rodziny, wzorowanie się na koleżankach i kolegach z klasy i wybieranie „przetrwalnikowego” kierunku, by móc w kolejnym podejściu poprawić maturę to dobry wybór? Czy wymarzony kierunek studiów jest gwarantem wymarzonej ścieżki kariery? Czy studia w 2021 roku to droga, która zawsze musi być brana pod uwagę?

Współczynnik skolaryzacji na poziomie wyższym w Polsce od lat plasuje nasz kraj w czołówce krajów OECD. Studiujemy na potęgę, w zdecydowanej większości wybierając publiczne uczelnie i studia stacjonarne. Na co warto zwrócić szczególną uwagę to fakt, jak popyt na studiowanie kształtował się na przestrzeni lat (wykres poniżej).

Poczynając od lat dziewięćdziesiątych (czyli żywiołowego rozkwitu gospodarki i transformacji) ogólna liczba studentów rosła w błyskawicznym tempie. Do studiowania bez wątpienia zachęcały pojawiające się nowe perspektywy. Rozwijające się polskie przedsiębiorstwa i zagraniczni inwestorzy szukali dobrze wykształconych, znających języki młodych specjalistów. Postawały nowe branże i stanowiska – tytuł magistra był paszportem do większego miasta, pracy biurowej, dogodnych godzin wykonywania swoich obowiązków, stabilizacji. Stanowił poniekąd przepustkę do pięknej wizji „zachodniego życia” dla wszystkich, którzy do tej pory nie mieli do tego dostępu. Kariera w korporacji fascynowała, była celem trudów i starań, jawiła się w jaskrawych brawach. Angielska nazwa stanowiska na wizytówce była spełnieniem marzeń i celem niejednego studenta. Co zatem spowodowało zahamowanie zainteresowania polskimi uczelniami w latach 2007/2008 i przerwanie tendencji wzrostowej? Liczba studentów w Polsce od tego czasu spada konsekwentnie rok do roku.

Jednego z powodów warto doszukiwać się w ułatwieniach dotyczących relokacji i zatrudnienia. To czas europejskich emigracji zarobkowych i kuszących, intratnych ofert pracy płynących z krajów docelowych. Młodzi ludzie przeprowadzali prostą matematykę: jeśli magister studiów wyższych przez pierwsze lata swojej kariery zarabia tyle, ile wynosi tygodniowa pensja w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Irlandii czy Holandii– studia się po prostu nie opłacają. Polski rynek pracy również nie zachęcał do kontynuowania nauki po okresie obowiązkowej edukacji: absolwenci najbardziej obleganych kierunków studiów napotykali ogromne trudności ze znalezieniem pracy w swoim zawodzie, niejednokrotnie kończąc na stanowiskach niezwiązanych z wykształceniem lub szukając ratunku w branżach, w których tytuł magistra wcale nie był potrzebny.

Kolejnym aspektem, którego nie należy ignorować, była zmiana mentalności pracodawców i pracowników, tych którzy zatrudniają i tych, którzy pracy szukają. Oprócz tytułów i kierunków, w CV zaczęły mieć znaczenie realne umiejętności i kompetencje, które pozwalały się na rynku wyróżnić. Coraz więcej branż opierało się na usługach, rozkwitała gałąź technologiczna, a do gry wkraczały nowoczesne modele biznesowe zaczerpnięte ze Stanów Zjednoczonych. Fundusze Unijne otwierały nowe drzwi dla ludzi poszukujących nowych kwalifikacji i tych, którzy wybierali działanie- startując z własnym biznesem. Obok dyplomu na znaczeniu zyskiwały języki obce, umiejętność obsługi programów, doświadczenie i kwalifikacje zdobyte podczas dotychczasowej drogi zawodowej. Uczelnie państwowe prześcigały się w ofertach nowych kierunków, jak grzyby po deszczu powstawały szkoły niepubliczne, kusząc możliwościami zdobywania doświadczenia już podczas nauki, współprace zawiązywane między firmami a uczelniami stały się codziennością. Po latach, w których sam dyplom i tytuł był wyróżnikiem na rynku pracy, nadszedł czas wzrostu znaczenia realnych kompetencji. Okazało się, że obok teorii i niezbędnej dawki wiedzy książkowej, ważne jest rozwijanie obszarów związanych z komunikacją, myśleniem analitycznym, wnioskowaniem, umiejętnością przełożenia teorii na praktykę.

Obecnie sprawa komplikuje się jeszcze bardziej. Nie ma prostej i jednoznacznej odpowiedzi, czy tytuł licencjata/magistra ma znaczenie, który kierunek studiów jest gwarantem konkurencyjności na rynku pracy, opanowanie ile języków obcych będzie gwarancją sukcesu. Jedno jest pewne: wykształcenie wyższe swoją elitarność ma już za sobą. Sprawa wygląda inaczej, gdy mówimy o branżach, w których skończenie studiów jest jednym z etapów zdobywania uprawnień zawodowych. Przyszli lekarze, prawnicy, architekci, inżynierowie (i pozostali przedstawiciele tzw. wolnych zawodów) formalnie zobowiązani są do ukończenia studiów i zdobycia uprawnień związanych z przyszłymi obowiązkami. W takim przypadku studia to jedyna możliwa do obrania droga po egzaminie dojrzałości. Co w przypadku uczniów, którzy takiej przyszłości sobie nie wymarzyli?

Można śmiało powiedzieć, że uczniowie bez sprecyzowanych planów związanych z profilem nauki w liceum i pomysłem na przyszłe studia mają wolną rękę. To brzmi jednocześnie jak błogosławieństwo i przekleństwo. Bo jak mając 19 lat i nieograniczoną ilość opcji wybrać mądrze? Czy rodzice, którzy kończyli studia w zupełnie innych realiach rynkowych mają rację mówiąc, że studia to absolutne minimum? Czy rozważane kierunki dają dobre rokowania na przyszłość? Rozpocząć studia po maturze, czy zrobić sobie przerwę? Jak wykorzystać gap year, by zaowocował w przyszłości? Po czym będzie można poznać, że „to już” i czas złożyć podanie o przyjęcie na studia? Na jakiej uczelni- publicznej czy prywatnej? Polskiej czy zagranicznej? Okazuje się, że opcji do rozważenia jest naprawdę dużo, a pytania można mnożyć w nieskończoność. Co w tym wszystkim najciekawsze i jednocześnie najtrudniejsze – nie ma jedynej słusznej drogi. Nie każdy rodzic mówiący z pełnym przekonaniem o absolutnej konieczności podjęcia studiów zaraz po maturze będzie się mylił. Nie można też uznać, że jego porada będzie miała przełożenie na warunki panujące na rynku pracy po odebraniu dyplomu. Jakie zawody stracą na znaczeniu w ciągu kolejnych 10 lat? Które powstaną? Czego i jak się uczyć, by zdobyta czas spędzony na zdobywaniu wiedzy nie był jedynie przykurzoną stertą opasłych tomów w domowej biblioteczce? To tylko część rozważań, które my jako O!MEGA nauczyciele, ale i pewnie Ty czytelniku, masz z tyłu głowy myśląc o czasie po-liceum.

Od początku istnienia O!MEGA Liceum staramy się balansować pomiędzy wymaganiami obecnego rynku pracy a predykcjami dotyczącymi jego przyszłości. To, co wiemy na pewno, przemycamy na wszystkich przedmiotach od pierwszej klasy szkoły średniej. Z pełnym przekonaniem możemy stwierdzić, że otwarta głowa, szerokie horyzonty, gotowość do nauki przez całe życie i elastyczność będą znaczyć co najmniej tyle samo, co kartka ze zdjęciem poświadczająca uzyskanie tytułu magistra. Częstą i wnikliwą informację zwrotną staramy się łączyć z wymaganiami, które zachęcają do pokonywania kolejnych barier i nastoletnich wymówek. Próbujemy zaczepić w uczniach chęć do orientowania się w świecie, który go otacza, bo bardziej niż wkuwane na pamięć regułki cenimy uczniowskie analizy i spostrzeżenia. Cieszymy się z każdej nowej „zajawki” opowiedzianej podczas zajęć i popychamy do jej zgłębiania, nawet jeśli okaże się chwilowym zachwytem. Żeby była między nami jasność: akceptujemy je pełni słomiane zapały, bo jest duża szansa, że gdy słoma się wypali, z popiołów powstanie prawdziwa (i właściwa) pasja. Mimo tego, że nie wydepczemy za naszych uczniów drogi zainteresowań i kierunków, to jesteśmy w gotowości towarzyszyć im na każdej jej etapie.

W tym miejscu chciałabym przeprosić wszystkich tych, którzy klikając w tytuł „Matura i… co dalej” spodziewali się recepty na nastoletnie decyzyjne rozterki. Przyznaję- sama nie wiem co bym zrobiła, gdybym mogła cofnąć się w czasie i jeszcze raz mieć przed sobą cały wachlarz pomaturalnych wyborów. Wiem natomiast, co bym powiedziała 19-letniej sobie: „Nic nie będzie tak, jak zakładasz, że będzie”. Brzmi pesymistycznie? To tylko pozory. Potraktujcie te słowa jako wstęp do fascynującej przygody. Bo budowanie drogi naukowej i zawodowej to niezła przygoda, jedna z największych w życiu! Żeby jednak nie zostawiać Was z poczuciem wzmożonej niewiadomej – na pytanie zawarte w tytule, w tym wpisie i wszystkie inne, które kłębią się w głowach nastolatków i ich rodziców, będziemy starać się odpowiedzieć na łamach bloga O!MEGA Liceum.

 

Marta Leoniuk

 

Zdjęcie w nagłówku: Anthony Da Cruz z Unsplash